Summary, Photographs in the Text and Catalogue of Illustrations are printed in English
WIELKA i CIĘŻKA KSIĘGA!
BIG & HEAVY BOOK!
„...Wydawnictwo Zakładu Narodowego im Ossolińskich sprawiło miłośnikom talentu tego malarza piękną niespodziankę, wydając wspaniały album reprodukcji najbardziej reprezentatywnych dzieł Kossaka. Autorowi, dr. Kazimierzowi Olszańskiemu, postać Wojciecha Kossaka nie jest obca. W latach. 1971 i 1973 opublikował «Wspomnienia» tego artysty, od długiego czasu specjalizuje się w badaniu życia i twórczości malarskiej gałęzi rodu Kossaków. Omawiany album zawiera niezwykle żywo, barwnie i sugestywnie nakreślony biogram malarza, szczególnie mocno akcentujący osobowość Wojciecha Kossaka i jego twórczość... Album Kossaka rozchodzi się błyskawicznie, a wielu miłośników naszej orężnej (i nie tylko orężnej) przeszłości oraz malarstwa polskiego wiele by dało, by móc wzbogacić swój księgozbiór omawianym albumem. Czy nie byłoby wskazane zatem, aby już w tej chwili zaczęto myśleć o drugim wydaniu tego dzieła”.
(„Ilustrowany Kurier Polski” z 23 II 1977 - Marek Rezler)
„...Za największą zaletę albumu uważam znakomite studium dr. Olszańskiego, analizujące niezwykle wnikliwie i bezstronnie całą twórczość pana Wojciecha. W pełni ocenia on rozmach i klasę talentu artysty, ale boleje nad załamaniem się poziomu pędzla i tej «ubocznej produkcji», która zajmowała coraz to większą rolę zwłaszcza w okresie międzywojennym”.
(„Za i Przeciw” z 27 III 1977 - Stefan Żurawski)
„Staraniem Oddziału krakowskiego Wydawnictwa Zakładu Narodowego im. Ossolińskich ukazał się pierwszy i dodajmy od razu wielki album Wojciecha Kossaka, księga napisana i skomponowana arcypięknie przez dr. Kazimierza Olszańskiego, na którą składa się eseistyczna opowieść o życiu, pracy, warsztacie malarza, oraz blisko trzysta reprodukcji jego obrazów reprezentatywnych dla całej twórczości, bez której, jak słusznie spostrzega autor, o ile uboższa byłaby sztuka polska. Układ merytoryczny i koncepcja graficzna albumu, projekty obwoluty, okładki, wyklejki - wszystko autorstwa K. Olszańskiego - utrzymane zostały w stylu tradycyjnym, w konwencji znakomicie współbrzmiącej z malarstwem Wojciecha Kossaka, które okazało się rewelacyjnie fotogeniczne... Przyczyną sukcesu publikacji jest niewątpliwie autentyczna popularność sztuki Wojciecha Kossaka, narodowy charakter jego malarstwa, romantyzm, patriotyzm, polskość obrazów... Prowadzi nas K. Olszański z niezrównanym znawstwem, z pietyzmem, ale i krytycyzmem przez twórcze dzieło Wojciecha Kossaka... Praca dr. K. Olszańskiego przywraca pamięć twórczego życia artysty, zapisując się zarazem do pomnikowych edycji Ossolineum”.
(„Głos Wybrzeża” z 27 II 1977 - Edgar Milewski)
„...Świadome swego bolesnego wnętrza i, z drugiej strony, swojego temperamentu, skłonności swoich, powiązania z historią, malarstwo to nie ścigało się z zachodnimi odkryciami formalnymi, ale też dawało sobie doskonale radę z formą - tyle że była ona jego własną, ogólnie biorąc, formą. Przez cały wiek nie odczuwało ono najmniejszego kompleksu prowincji, wydało kilka indywidualności pierwszorzędnych o międzynarodowym rozgłosie i całą plejadę oryginalnych malarzy, których coś istotnego ze sobą łączyło. Nie są to rzeczy do wyjaśnienia i do wyperswadowania - jeżeli się ich nie czuje. Potworną przysługę naszej kulturze zrobili plastycy i teoretycy, którzy już z początku lat trzydziestych poczęli niesłychanie «naukowo» deprecjonować tamtą sztukę od Orłowskiego do Chełmońskiego, Matejki i Kossaków. Był to jakiś odwet całkiem niezrozumiały z punktu widzenia polskich interesów. Do dziś hałaśliwie działają krytycy nie znajdujący klucza do artystycznej przeszłości własnego społeczeństwa, głusi, niemi i po prostu głupi. Nie dostrzegają, że malarstwo było wtedy fragmentem i wyrazem rzeczy żadnymi kryteriami estetycznymi nie dającej się zmienić i umniejszyć: polskiego losu. Nikt z Polakami nie dzielił ich absolutnie specyficznych losów, więc doskonale się stało, że i w sztuce tę kosztowną odrębność, w sposób artystycznie przekonywający, zdołali w ciągu co najmniej czterech pokoleń utrzymać”.
(„Nowe Książki” z 30 III 1977 - Zbigniew Florczak)